W
2008 roku po 3 letniej pracy ukazała się debiutancka płyta Duffy
"Rockferry". Wielokrotnie artystka przedstawiana była (i jest) jako nowa
Amy Winehouse. W małym stopniu coś w tym jest: obie mają oryginalne
głosy i nazywane są najzdolniejszymi angielskimi piosenkarkami. Na tym
koniec podobieństw. Nie są podobne w kwestii wyglądu ani muzycznie. Amy wybiera r'n'b pomieszane z jazzem a Duffy spokojną muzykę niczym z lat 60. I
właśnie taki jest album "Rockferry". Piosenką otwierającą płytę jest
tytułowe "Rockferry". Pierwsze wrażenie? Cudowna piosenka. Spokojna a
zarazem przebojowa. Z numerem 2. mamy "Warwick Avenue". Nie mogę w to
uwierzyć, ale podoba mi się bardziej od "Rockferry". Szczególnie do
gustu przypadły mi obie zwrotki. Piosenka nagrana jest w
melodramatycznym popowym stylu z elementami soulu.
Dalej
mamy pogodny utwór "Serious". Szczególnie pod koniec brzmi świetnie.
Takie połączenie popu z soulem. Z numerem 4. jest "Stepping Stone".
Pierwsza ballada na płycie. Naprawdę boska piosenka w stylu soul &
blues. "In plus" jest to, że "Stepping Stone" znalazło się za trzema
dość przebojowymi piosenkami. Niezły kontrast. Z numerem 5. mamy "Syrup
& Honey". W 100% soulowy numer. Na początku może się nie podobać,
ale zyskuje przy bliższym poznaniu. Kolejną piosenką jest "Hanging on
too long". Spokojny a zarazem pogodny utwór. Nagrany jest w stylu pop z
elementami lounge. Dalej mamy singlowe "Mercy". Jest to porywający do
tańca, uzależniający numer. Świetny mix soulu i swingu. Zaraz po kilku
ostatnich taktach 'Mercy" zaczyna się "Distant Dreamer". Długa (trwająca
5 minut) ballada. Niby dobrze zaśpiewana, ale trochę nużąca.
Przedostatnim utworem jest "I'm Scared". Podobaja mi się przede
wszystkim zwrotki. Cudowne. Na zakończenie pogodna piosenka: "Delayed
Devotion". Troszkę momentami podobne do "Mercy, ale nie jest to za
bardzo słyszalne.
Podsumowanie:
W dzisiejszych czasach Duffy dużo ryzykowała nagrywając niekomercyjną
płytę. Zamiast piosenek nadających się na dyskotekę wydała mieszankę
popu i soulu. I odniosła sukces. "Rockferry" rozeszło się w ponad
8,000,000 egzemplarzy i było jedną z najlepiej sprzedających się płyt w
2008 roku. Sukces jest proporcjonalny do jakości utworów. Na płycie nie
ma słabych momentów. Piosenki, które polecam najbardziej to m.in.
"Warwick Avenue", "Rockferry" i "Syrup & Honey". Reszta jest równie
genialna. Bez dwóch zdań - Duffy nagrała jedną z najlepszych płyt XXI
wieku!
|
OCENA:
podoba mi się twój blog, jest orginalny i jest co czytać. zapraszam do mnie http://spacerem-po-szkle.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńja akurat lubię Duffy,no i dużo ryzykowała nagrywając taką płytę, ale udało się ^^ pozdrawiam cieplutko ;**
OdpowiedzUsuń